Jeśli czytasz ten blog, to wiesz, że mam tendencje, żeby w kółko jeść podobne rzeczy. Dlatego sezon wigilijny kończę dopiero teraz. I to od samego rana, bo kończę go mleczną zupą migdałową, która kiedyś była daniem świątecznym, ale teraz chociaż jest pyszna, została zdegradowana do śniadaniówki.
Tymczasem jeszcze Julian Ursyn Niemcewicz opisując Wigilia Bożego Narodzenia w swoich czasach pisał, że tego dnia ulubionymi zupami Polaków są migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybowa i zupa z siemienia słodzona miodem. Zupę z siemienia jedli najubożsi a migdałową najbogatsi, ze względu na dodatek drogich migdałów i pracochłonność. Tak się złożyło, że dziś została tylko średnia półka, czyli barszcz (przepis tutaj) i grzybowa. A może by tak wskrzesić migdałową, zwłaszcza, że można dziś kupić już zmielone przez kogoś migdały, co tak skraca przygotowanie, że można by ją jeść nawet na codzienne śniadanie.
Składniki na 4 porcje:
szklanka ryżu brązowego (przed ugotowaniem)
litr mleka lub mleka roślinnego
150 g mielonych migdałów lub mąki migdałowej
łyżka miodu
3 łyżki rodzynek
łyżeczka esencji waniliowej
szczypta soli
garść płatków migdałowych podprażonych na patelni do dekoracji
Jak przygotować zupę migdałową?
Ugotuj ryż w wodzie zgodnie z propozycją na opakowaniu, a kiedy będzie prawie miękki dodaj mleko, migdały, miód, rodzynki, wanilię i sól. Podawaj udekorowane płatkami migdałów. Migdały lekko pęcznieją, więc jeśli nie podasz zupy od razu, przygotuj dolewkę mleka, żeby nie była za gęsta.