Jedną z najlepszych książek kulinarnych, jakie przeczytałam w tym roku jest “Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej” – historia rodziny autorki i kuchni ZSRR w XX w. Ostatnie sto lat Rosji widziane jest przez pryzmat gotowania i jedzenia od carskich uczt do gołych półek okresu pierestrojki.
Łatwo mi się odnaleźć w takiej historiografii, bo ja też wiele wydarzeń pamiętam przez pryzmat jedzenia. Nic też lepiej nie obrazuje przemian społecznych i kulturowych jak przemiany na stole. Każda dekada ma swoje wartości, swoich biesiadników i dania. Zaczyna się od kulebiaka i kaszy gurjewskiej. To niezwykle pracochłonne dania, których przygotowanie wymaga posiadania kucharki. Są kotlety – w latach ‘30 absolutna nowość, chociaż były wzorowane na amerykańskich hamburgerach, tylko zgubiły gdzieś bułkę. Lata ‘40 to wojna i kartki na chleb. Gdzieś w połowie mamy pompatyczne lata ‘50 z ich rytuałami alkoholowymi i toastami. Jest też kuchnia narodów, bo przecież ZSRR był największym krajem świata. Np. chanachi – ulubione danie Stalina. Lata ‘60 to wielka nadzieja pokładana w kukurydzy. Lata ‘80 to barszcz, a ‘90 pilaw z ryżu i jagnięciny. XXI wiek symbolizują bliny. A co z ‘70?
Lata ‘70 to sałatka Olivier, czyli nic innego jak nasza sałatka warzywna, bez której ani w Polsce, ani nigdzie indziej na wschodzie nie może się obyć żadna Wigilia, Sylwester z Jedynką czy urodziny. Danie to pochodzi właśnie z Sojuza, jest jednym z dziedzictw komunizmu i pamiątek po naszej historii.
Dziś wiele osób mogłoby mieć z tym problem. Przecież sałata jarzynowa to kwinetsencja polskiej kuchni! Osobiście nic nie mam do jej historii. Dalej jest dla mnie najpysziejszym świątecznym daniem,
Moskwa była jednym z pierwszych wielkich miast, które odwiedziłam. Tak jak znajomi, którzy przyjechali do Warszawy z mniejszych miejscowości, którzy wspominają moment, kiedy wysiedli pierwszy raz z pociągu w Warszawie i nie mogli uwierzyć własnym oczom. Tak jak miałam podobne chwile w Moskwie. To że w supermarkecie ma się kilka rodzajów bananów do wyboru (ach te bratnie komunistyczne kraje Afryki). Że jeśli chce się pójść na wystawę do muzeum, to naprawdę ciężko się zdecydować, czy chcemy bardziej zobaczyć ikony Rublowa, czy Picassa, czy może Van Gogha. Że pięknym metrem jedzie się 2 godziny na umówione spotkanie.
Nie mam więc kłopotów z rodowodem sałatki jarzynowej. Gorzej ze żmudnym krojeniem w drobniutką kosteczkę. Dlatego moja sałatka była często tarta na tarce i przez to nie najlepsza w smaku. Najlepszą sałatkę warzywną w mojej rodzinie robi Ela (oczywiście z krojeniem w kosteczkę), więc to jej przepis zamieszczam. Nietypowym składnikiem jest czerwona fasola, ale przecież każdy ma jakiś sekretny składnik. Poniżej składniki na 4 osoby, ale jeśli robisz sałatkę na dużą imprezę to po prostu pomnóż składniki razy 2 i nie będziesz mieć problemu, co zrobić z pozostałą połową puszki groszku.
Jak przygotować sałatkę warzywną?
Składniki na sałatkę jarzynową Eli:
2 marchewki
korzeń pietruszki
kawałek selera
2 ziemniaki
cebula
2 ogórki kiszone
mały zielony ogórek
pół czerwonej papryki
po pół puszki groszku, kukurydzy i fasoli czerwonej
4 łyżki majonezu
mały jogurt naturalny
pieprz i sól
Jak przygotować sałatkę jarzynową?
Marchewkę, pietruszkę, seler i ziemniaki gotujemy w mundurkach, obieramy i kroimy w drobną kostkę. Zostawiamy do ostudzenia.
Cebulę, ogórki i paprykę kroimy w kosteczkę. Mieszamy wszystkie warzywa w dużej misce. W miseczce mieszamy majonez z jogurtem, pieprze i solą. Dodajemy sos do sałatki.
Tymczasem Anya Von Bremzen opowiada w swojej książce historię sałatki warzywnej. W Rosji nazywa się z francuska: Olivier. Pierwszą wersję stworzył bowiem Lucien Olivier w latach ‘60 XIX wieku. Sałatka była nieco bardziej burżujska niż teraz. Ze składników rozpoznamy tylko korniszony i ziemniaki. Zamiast marchewki były raki. Też czerwone. Był też głuszec i ozorek – całkiem częsty gość w rosyjskich sałatkach. Nie było nawet śladu groszku z puszki, ponieważ danie to podawano w wykwintnej restauracji.
Nowa, już komunistyczna wersja sałatki, to nasza jarzynowa, tylko że z kurczakiem jako wkładką mięsną i z całą toną majonezu. U nas, prawdopodobnie pod wpływem postnej Wigilii (albo kartek na mięso), kurczak gdzieś się zagubił. Powstała wersja “wegetariańska”, bez której żaden Polak nie wyobraża sobie życia. Każdy ma swój przepis. Najbardziej kontrowersyjnym składnikiem jest chyba jabłko. Wiele osób twierdzi, że to sałatka warzywna a nie owocowa, więc jabłka ma nie być. Pozostali nie wyobrażają sobie tego dania bez kwaskowato-słodkiego dodatku. W jakim obozie Wy jesteście? Jaki jest wasz sekretny składnik tej sałatki?
[nokaut-offers-box url=’p:/pozostale-ksiazki/szarlotka-lenina-i-inne-sekrety-kuchni-radzieckiej-dostawa-0-zl-9788323340973.html’ classes=”big”]
Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej
Autor: Anya Von Bremzen
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Seria: Mundus
Data premiery: 2016
Ilość stron: 320
Okładka: miękka
Uwielbiam takie sałatki. Musze koniecznie zrobią takąw tygodniu. 🙂