Retro kuchnia? Może macie w domu jakieś stare książki kucharskie? Stare nie w sensie sprzed pół roku. Mam na myśli retro kuchnię – Ćwierczakiewiczową, Monatową, Dissową czy Zawadzką. Zwykle są w kiepskim stanie i pożółkłe, z plamkami i śladami użytkowania pokoleń właścicieli.
Często trudno jest z nich gotować, bo brakuje dokładnych gramatur (jeśli mamy szczęście to będą garnce, funty i kwarty), przepisy wymagają trudno dostępnych składników typu kapłon, sok fiołkowy, są pracochłonne i nie są zgodne ze współczesnymi rekomendacjami dietetyków. Jest w nich też dużo więcej mięsa i mniej warzyw niż obecnie. I w ogóle weź kopę jaj i postaw dziewkę, żeby ucierała z cukrem.
Kiedyś po prostu książki kucharskie nie były pisane dla laików, ale dla osób, które zawodowo zajmowały się gotowaniem. Nie muszę też wspominać, że nie było zdjęć, więc trzeba było domyślić się jak ma wyglądać gotowa potrawa. Warto je jednak przeczytać, bo to kopalnia wiedzy o społeczeństwie i codziennych problemach w czasach naszych babek i niewyczerpane źródło inspiracji.
Wie o tym Anna Włodarczyk z bloga Strawberries from Poland, która kolekcjonuje przedwojenne książki kucharskie a dziś do tej kolekcji dodaje własną retro książkę.
W świecie “Retro kuchni”
Czytając “Retro kuchnię” możemy przenieść się w świat wykrochmalonych serwetek, złotych myśli wyhaftowanych na makatkach, przebojów Eugeniusza Bodo, proszonych śniadań, eleganckich obiadów i domowej polskiej kuchni. Oczywiście tej z wyższej kuchni a nie chłopskiej czy regionalnej. Na szczęście każdy przepis jest w 2 wersjach: oryginalnej z którejś z klasycznych książek z epoki i współczesnej, która bierze pod uwagę zmieniające się smaki, dodatki i ducha czasu. Dokładnie jak w retro felietonach autorki w jej rubryce w Kukbuku.
Moda na retro
Tymczasem kuchnia retro staje się coraz bardziej popularna. Mamy coraz więcej książek o kuchni retro i retro blogów np. Przepisy Tradycyjne Leny Gryszko.
Muzeum w Wilanowie organizuje nawet warsztaty jeszcze dawniejszej kuchni staropolskiej.
Nasza wiedza o retro kuchni jest coraz większa, bo to po prostu ciekawy temat.
Dlatego też wspaniale czyta się książkę Strawberries from Poland, która oprócz przepisów zawiera sporo teorii. Anna Włodarczyk podzieliła swoją “Retro kuchnię”na rozdziały jak w klasycznej książce kucharskiej (typu zupy, dania mięsne itp.). W każdej części jest mały wstęp teoretyczny, z którego możemy dowiedzieć się jak te dania wyglądały przed wojną i jak potraktowały ten temat różne Ćwierczakiewiczowe.
Jest też sporo anegdot. Możemy się z nich dowiedzieć, że pierwowzorem product placementu na dzisiejszych blogach kulinarnych była Monatowa zachwalająca kostki rosołowe Maggi, albo że przepisy warzywne pojawiły się stosunkowo późno i zwykle były to warzywa (roz)gotowane w bulionie albo przepisy sanatoryjne dla chorych. Dowiemy się też czym się różniły leguminy od budyni.
Jak zmieniła się kuchnia polska i książki kucharskie?
Na pewno jemy teraz więcej warzyw a mniej mięsa. Może to jednak wynikać z tego, że mięso je się na specjalne okazje a książki kucharskie zawierają właśnie takie przepisy – dużo wystawniejsze niż kuchnia codzienna.
Obecnie też mniejszą wagę przywiązujemy do sosów, które kiedyś były podstawą dobrego obiadu. Zniknęły też różnego rodzaju zasmażki, które kiedyś trafiały do prawie każdej zupy czy sosu.
Co bym ugotowała z książki Anny Włodarczyk?
Uwielbiam jajka po wiedeńsku, sztukę mięsa i kulebiaki. Chętnie spróbowałabym też crossaintów na gorąco z migdałami, galaretki z prosecco, szarlotki z gruszek, czekoladowego toru gryczanego, kompotu rabarbarowego i podpiwka kawowego.
Tak naprawdę przecież kuchnia polska nie zmieniła się aż tak bardzo. Zwłaszcza w książkach kucharskich, które pokazują trochę wyidealizowany stół pełen rzadkich składników i nietypowych dań, których na co dzień na nim nie uświadczysz. Po prostu mleko migdałowe zastąpiło syrop orszadowy, ale smak pozostał.
Retro kuchnia
Autorka: Anna Włodarczyk
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Data premiery: 2017-11-08
Ilość stron: 320
Okładka: twarda