Zestaw lunchowy do szkoły i pracy dla osób, które nie mają czasu gotować a chcą odżywiać się zdrowiej.
Dziś będzie o tym, co można sobie kupić w każdym sklepie, kiedy nie udało nam się nic przygotować wcześniej, ale nie chcemy jeść byle czego. Każdy z nas jest przecież wystarczająco świadomy, żeby chcieć jeść zdrowo, ale żyjemy w takim pośpiechu i jesteśmy na tyle aktywni, że nie zawsze jest nam łatwo podążać za naszymi zdrowymi aspiracjami. Jeśli mamy do wyboru zdrowo i wygodnie, zawsze wybierzemy wygodnie. Ale może być też wygodnie a bez szkodliwych sybstancji. Taką zdrową i wygodną wersją są gotowe dania rybne, bo mają dużą zawartość nienasyconych kwasów omega-3, jodu i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach.
Zaczęłam na poważnie interesować się gotowaniem, kiedy zaczęłam przyrządzać sobie posiłki do pracy. Chyba nie tylko dla mnie kluczowe jest pytanie co jeść w pracy, żeby nie zbankrutować, nie przytyć i nie zachorować.
W miarę łatwo mają osoby, które pracują z domu. Pamiętam, że kiedy sama tak pracowałam bez problemu mogłam jeść zdrowo i pysznie. W miarę łatwo jest też osobom, które pracują gdzieś w centrum, gdzie łatwo jest znaleźć coś odpowiedniego i ci, którzy dogadują się w kilka osób, żeby podzielić pracę.
Jeśli jesteśmy dobrze zorganizowani możemy po prostu przygotować coś z wyprzedzeniem.
Podstawowe zasady to:
1. Drugie śniadanie przygotowujemy poprzedniego wieczoru.
2. Warto zaplanować sobie posiłki z wyprzedzeniem i zrobić zakupy wcześniej np. w sobotę.
3. Koniecznie kupcie sobie pojemniki na lunch i książkę z przepisami na dania do pracy. Moje ulubione książki znajdziecie tutaj:
4. Eksperymentujcie z nowymi daniami
5. Gotujcie al dente, żeby danie nie straciło smaku
6. Znajdzie w necie blog z pomysłami na drugie śniadanie, którego autor prowadzi podobny tryb życia co wy i kopiujcie pomysły z jego zdjęć i przepisów. Przykładowo jeśli masz 3 dzieci i męża, to mało pomocne będzie obserwowanie co przygotowuje na obiad singielka. I na odwrót. Patenty dla dużej rodziny doprowadzą do marnowania żywności, jeśli tak jak ja gotujesz lunch tylko dla siebie.
Kilka pomysłów na proste dania z mojego bloga znajdziesz tutaj:
No dobra. Jeśli mamy pełną lodówkę i resztki z dobrej kolacji, to bez trudu uda nam się coś skompletować do zabrania do pracy, ale co zrobić, jeśli w lodówce mamy światło po powrocie z wakacji, albo zrobiliśmy sobie obiad, ale zapomnieliśmy go wziąć wychodząc (co mi zdarza się co najmniej raz w miesiącu). Patentem dla zapominalskich jest podobno trzymanie kluczy w lodówce na pudełku z lunchem, ale znając mnie skończyłoby się na wyjściu z domu bez kluczy.
Dziś pokażę Wam kilka moich awaryjnych obiadów na właśnie takie dni. Coś co można kupić w prawie każdym sklepie spożywczym pod biurem, nawet jeśli tego dnia się przemieszczamy i nie mamy w pracy czy na uczelni żadnych sprzętów kuchennych.
Przykładowe zestawy lunchowe w wersji do 12 zł:
Kasza bulgur z łososiem SEKO + kawa mrożona DIY
Gotowe danie to rodzaj sałatki, którą w lecie można zjeść na zimno a w zimie podgrzać. Składa się z kaszy, warzyw (cukinia, papryka, ciecierzyca, pomidory) i rozdrobnionej ryby bez ości. Nie ma tu natomiast konserwantów, ale oznacza to też, że warto zjeść naszą sałatkę w miarę szybko po kupieniu, chociaż kilka godzin powinna wytrzymać bez lodówki (zwłaszcza jeśli nie jest 40 stopni tak jak dziś).
Do tego kupujemy sobie pojemnik z lodem. Jeśli mamy w pracy ekspres to po prostu podstawiamy pod ekspres kubek. Kawa będzie zimna, bo lód schodzi wrzątek od razu do kawy mrożonej. To samo możemy zrobić w sklepie, jeśli jest tam ekspres do kawy.
Kasza z łososiem kosztuje w sklepie pod moim biurem ok 10 zł a kubek z lodem 1,50.
Kasza bulgur z miruną i warzywami + sok marchewkowy jednodniowy
Chyba wolę właśnie tą wersję kaszy. Przede wszystkim jest tańsza (ok 7 zł) i ma większe kawałki białej ryby. Warzywa to brokuł, marchew i jarmuż. W tym samym budżecie możemy więc poszaleć z napojem. Najlepiej będzie pasować coś nie bardzo słodkiego np. sok marchewkowy. Jeśli staramy się jeść zdrowiej, to wybierzmy sok jednodniowy, który trzeba wypić w dniu zakupu.
Jeśli nie lubicie miruny jest też wersja z sumem w podobnej cenie, ale akurat w moim sklepie trudniej ją upolować/złowić. Danie rybne nie zawiera chemicznych dodatków typu wzmacniacze smaku, konserwanty czy dodany cukier. Dużo zdrowsza i tańsza wersja niż pizza, którą na obiad jadłą moja koleżanka.