Kimczi (zobacz przepis), czyli tradycyjną koreańską pikantną kiszonkę zazwyczaj robi się kapusty pekińskiej, ale może być też to każde inne warzywo korzeniowe. Kiszonka z rzodkwi jest szybsza do zrobienia i łagodniejsza w smaku. Łatwiej jest też kupić soczystą rzodkiew niż kapustę pekińska, która często bywa sucha i nie puszcza odpowiednio dużo soku.
Kiszoną rzodkiew można jeść jako przystawkę lub lekko pikantny dodatek do potraw.
Składniki
- duża biała jędrna rzodkiew
- pęczek rzodkiewki
- 2 cm kawałek świeżego imbiru
- 2 ząbki czosnku
- zielona część z cebuli dymki
- 3 kieliszki, czyli ok 120 ml sosu sojowego (jest słony, więc nie trzeba dodawać już soli)
- kieliszek 40 ml sosu rybnego
- łyżeczka ostrej pasty chili (można więcej, jeśli się lubi ostrzejsze)
- szczypta cukru (opcjonalnie)
Rzodkiew obrać i pokroić obieraczką do warzyw na cienkie, długie paski. Rzodkiewkę pokroić w plasterki.
Przełożyć do słoika, zalać sosem sojowym i rybnym i ugnieść, żeby puściła sok. Nie mam żadnego profesjonalnego ugniatacza i zwykle używam trzonka czy innego mało profesjonalnego. ale skutecznego rozwiązania.
Gdy warzywa puszczą sok (powinno być go tyle, by rzodkiew była w całości zanurzona) dodajemy rozdrobniony czosnek, imbir, posiekaną dymkę i odrobinę cukru, jeśli go używamy.
Po ugnieceniu rzodkiew zmniejsza swoją objętość. Z całej dużej rzodkwi takiej jak na zdjęciu wychodzi ? litrowego słoika.
Zostawić na 24 godziny w temperaturze pokojowej, żeby zaczęła się fermentacja, następnie trzymać słoik w lodówce. Jak każda kiszonka rzodkiew ma charakterystyczny zapach, więc lepiej jest trzymać ją w zamkniętym pojemniku. Można ją jeść od razu, ale najlepsza będzie po kilku dniach.