Niedawno założyłam sobie konto na Netflixie i nadrabiam zaległości w filmach kulinarnych. Zwykle są strasznie nudne, ale trafiłam na perełkę czyli “Cooked” na podstawie książki Michaela Pollana. To kulinarna opowieść o czterech żywiołach, bez których nie moglibyśmy gotować. Ziemia to wg. Pollana mikroorganizmy, które odpowiadają za fermentację. Bez nich nie byłoby kiszonych ogórków, sera pleśniowego, ani alkoholu. Po obejrzeniu tego odcinka naszło mnie na zrobienie kimczi. I to klasycznej wersji z kapusty pekińskiej. Kiszonki rulez!
Składniki:
średnia kapusta pekińska
2 łyżki soli
pół cebuli
3 ząbki czosnku
łyżeczka startego imbiru
3 łyżki sosu sojowego
łyżka sosu rybnego
3 łyżki pasty chili np. harissy czy gochujang (jesli lubisz mniej ostre to 2)
duży słoik z przykrywką – umyty i wyparzony wrzątkiem
Jak przygotować kimczi?
Kapustę drobno poszatkować i przełożyć do dużej miski i posolić. Odstawić na godzinę, żeby puściła sok. Potem przykryć talerzem i przycisnąć talerz czymś ciężkim np. słoikiem z ogórkami. Odstawić na noc do lodówki. Nie wylewać soku puszczanego przez kapustę.
Następnego dnia cebulę i czosnek rozetrzeć na pastę w blenderze albo przepuścić przez praskę do czosnku. Wymieszać z sosem sojowym i pastą chili.
Kapustę mieszamy z pikantną pastą i przekładamy do dużego słoika. Można dodać jeszcze odrobinę wody, tak żeby warzywa były całkowicie zanurzone.
Lubisz moje wpisy? Bądź na bieżąco na Facebooku i Instagramie!