Jakiś czas temu byłam w Supraślu, gdzie jedną z atrakcji były warsztaty robienia prawdziwej podlaskiej babki. Nie pamiętam oryginalnego przepisu, ale zakładał on dodanie odrobiny marchewki (i dużej ilości kiełbasy), żeby babka była mniej tłusta. Moja wersja została przejęta przez marchewkę – ma piękny pomarańczowy kolor. Jest z boczkiem, bo przecież babka nie jest najbardziej dietetycznym daniem ever, ale nie wkładam mięsa do środka, żeby wegetarianie gawędziarze, tacy jak ja, mogli sobie odłożyć ten kawałek boczku na bok talerza i zjeść go po pół godzinie do piwa.
Składniki:
kilo ziemniaków umytych i obranych
kilo marchewek umytych i obranych
3 cebule pokrojond w drobną kostkę
2 jajka
pół szklanki kaszy manny (nie ugotowanej)
pół szklanki oleju
po pół łyżeczki pieprzu, majeranku, papryki i cząbru
kilka plasterków boczku do wyłożenia formy i na wierzch (200 g)
kwaśna gęsta śmietana do dekoracji
Jak przygotować babkę ziemniaczaną z marchewką?
Od kiedy odkryłam, że warzyw nie trzeba trzeć na tarce i że można użyć do tego przystawki do blendera, dużo częściej robię babkę. Kiedyś w połowie tarcia na tarce nudziła mi się ta zabawa i musiałam się prosić mojego męża. A z moim kuchennym pomocnikiem nie jest tak źle.
Zaczynam od starcia osobno marchewki i ziemniaków. Ziemniaki odsączam z soku. W dużej misce miksuję razem ziemniaki, jajka, marchewkę, cebulę, kaszę, olej i przyprawy.
Formę do pieczenia (keksówkę) wykładam połową boczku, wlewam masę i układam na niej resztę boczku.
Piekę w 180 stopniach przez godzinę. Ostatnio babka smakuję mi jako dodatek do dań hinduskich, zamiast placka nan. Ale klasyczna wersja ze śmietaną też jest dobra. Zwykle jem ją prosto z pieca, ale na zimno też jest super. Następnego dnia można ją pokroić w grube plastry i podsmażyć. Oczywiście jak coś nam zostanie.