W 2019 miałam postanowienie, żeby wstąpić do jakiegoś klubu towarzyskiego najlepiej, żeby był to klub kolacyjny i w ten weekend byłam aż na dwóch! Pierwszy to Czytaj, gotuj i jedz, który testuje książki kucharskie i przepisy z nich a drugim była Tapas Fiesta, czyli hiszpańska odsłona Blogerskiego Klubu Degustacyjnego o hiszpańskich winach.
W czasie spotkania winno-kulinarnego mogłam poznać wina hiszpańskie od Anecoop Bodegas, która produkuje nie tylko wina D.O.P. Valencia z odmian Monastrell, Tempranillo, Chardonnay, Syrah, Merlot, Cabernet Sauvignon, Macabeo i Tintorera, ale też produkty rolne.
Za kuchnię odpowiadała Dominika Bień zbloga Nóż i Widelec a wina polewał Jerzy Moskała z Winneokolice.
Menu:
Przystawki:
Pimentos de padron
Krewetki z czosnkiem i pimentonem
Wine pairing z: Terrazas Navarra Garnacha Blanca 2017 produkowanym przez Unsi
Pinxtos z boczniakami i serrano
Pinxtos z foie gras z gruszką w winie
Oliwki z papryczką guindilla i anchois
Wine pairing z: Los Escribanos (Garnacha Tintorera-Monastrell) 2015 z winiarni Castillo de Chiva
oraz 3 in One, czyli One Zin (kupaż Garnacha, Tintorera, Shiraz i Tempranillo)
Chorizo w cydrze
Wine pairing z: Venta del Puerto Nº 12
Danie główne:
Policzki wołowe duszone w winie
Wine pairing z: Venta del Puerto Nº 18
Deser:
Flan
Wine pairing z: Mistila Moscatel z winiarni Castillo de Chiva
Jak wypadła hiszpańska fiesta i hiszpańskie wino?
Spotkanie zaczęliśmy kieliszkiem bąbelków Brut z winiarni Reymos (dostępne w Bachus Wina na Kabatach).
Proste, ale bardzo pijalne wino musujące miało lekkie aromaty muszkatowe, z nutą dojrzałych jabłek i suszonych moreli. Niektórzy dopijali je jeszcze do flanu, z którym też tworzyło całkiem dobrą parę.
Następnie wjechały pierwsze tapas, czyli niewielkie hiszpańskie przekąski podawane zazwyczaj jako zagryzki do wina w barach Hiszpanii. Zaczęliśmy od zielonych, łagodnych w smaku papryczek pimentos de padron smażonych z solą morską oraz krewetek z czosnkiem i hiszpańską papryką suszona pimenton.
Tapaski podane były z białą garnachą z Nawarry – Terrazas Blanca. Wino miało mocno kwiatowy nos i świeży, owocowy, lekko maślany smak. Dobrze pasowało do lekko pikantnych papryczek i krewetek.
Kolejnym daniem był zestaw 2 pinxtos, czyli baskijskich przekąsek w formie kanapeczek z boczniakami i szynką serrano oraz posmarowanych foie gras z gruszką w winie. Do tego Dominika podała koreczek z ostrą papryczką chili, oliwką i anchois oraz 2 kompletnie różne wina.
Przykładem starego stylu było Los Escribanos. Wino ze starych krzewów odmian Garnacha Tintorera i Monastrell. Owocowe, skoncentrowane i z dobrą kwasowością. Takie jak lubią “uczeni w piśmie”, czyli starszyzna winiarska tej denominacji i jakie ceni się na północy Europy. Moim ulubionym paringiem z tego spotkania było to wino z foie gras, ale będzie pasować też do innych mięs i pikantnych dań. Mam też słabość do pięknych nazw i dobrych historii, więc na pewno będę się rozglądać za tym winem w sklepach.
Przykładem zupełnie innego stylu wina był One Zin. Świeży, owocowy i nowoczesny. Wprawdzie też odnalazł się w towarzystwie tapasów, ale wypadł dużo słabiej niż oldschoolowy mocniejszy Los Escribanos.
Bardziej już konkretnymi tapas było chorizo duszone w cydrze podane z Nº 12 od Venta del Puerto. To przykład jednego z moich ulubionych stylów wina (chociaż Nº 18 smakowało mi jeszcze bardziej). Zrobione je z Cab. Sauvignon, Merlot i Tempranillo. Nazwa wskazuje na 12 miesięcy w amerykańskiej beczce. Smakuje mineralnie, ale też wytrawną czekoladą i ciemnymi owocami, nos ma nuty słodkich przypraw (cynamon, wanilia), tytoniu i cedru.
Następnie podano policzki wołowe duszone w winie z warzywami i czekoladą. Jerzy Moskała zestawił je z pełnym w smaku, gładkim i długim w smaku Venta del Puerto Nº 18, które również charakteryzuje się eleganckimi i intensywnymi nutami tytoniu i czekolady. Dobre wino i świetny pairing do duszonej wołowiny. To trochę inny blend, bo zamiast Merlota użyto Shiraz i dłużej potrzymano je w beczce, ale warto je kupić tak samo jak Nº 12.
Na deser był klasyk – flan z karmelowym sosem i Mistila Moscatel z winiarni Castillo de Chiva (ten sam producent, co pierwsze wino musujące, ze słodkiej odmiany Moscatel de Alejandria). Lubię wina deserowe, ale to był chyba najsłabszy punkt naszej degustacji. Ciężkie i słodkie. Już ich bąbelki lepsze.
Ponieważ zdecydowanie należę do teamu Hiszpania, to byłam zachwycona hiszpańskim wieczorem. Cieszę się też, że mogłam być na kolejnym klubie kolacyjnym.