Uwielbiam kiszonki. Najbardziej to, że można wziąć dowolne warzywo, zalać solanką i na pewno się uda. Nie ma tu granic wyobraźni, bo zawsze okazuje się, że że jeszcze coś można ukisić. Ostatnim odkrycie były dla mnie torshi, czyli śródziemnomorskie żółte pikle. Warzywo jest dowolne, soli dodaje się tyle co zwykle (ja zwykle biorę 4 łyżeczki na litr wody). Cała tajemnica tkwi w żółtej przyprawie, której łyżeczkę dodaje się do zalewy.
Sekret jak robi się tą przyprawę poznałam w czasie warsztatów w Muzeum Fermentacji w restauracji w Shipudei Berek, które prowadził dr Dr Rafi Fiszer.
Kiszonka której tam próbowałam była przygotowywana z octem.
Przepis:
warzywa np marchewki, ogórek gruntowy, kapusta, rzodkiew, chilli, czosnek
sól morska – 4 łyżeczki
ocet 2/3 szklanki
łyżka przyprawy torshi
Warzywa kroimy i i wkładamy do dużej miski, zasypujemy solą (4 łyżeczkami soli) i przyciskamy ciężarkiem (odważnik, lub słoik wypełniony wodą). Zostawiamy na noc. Następnego dnia zalewamy podgrzaną zalewą z: 2/3 szklanki octu i 1/3 wody i łyżki przyprawy torshi.
Po około tygodniu pikle są gotowe do jedzenia.
Zapomniałabym:
Żółta przyprawa torshi wg. przepisu dr Fiszera z Muzeum Fermentacji:
2 łyżki arcydzięglu
2 łyżki czarnuszki
2 łyżki nasion kopru
2 łyżki nasion kolendry
6 ząbków czosnku
4 łyżki soli
2 czerwone ostre papryki
2 łyżeczki kurkumy