Frankfurt nie jest najbardziej tłumnie odwiedzanym miastem w Niemczech, ale jest tu nadspodziewanie dużo turystów. Zawdzięcza to przede wszystkim lotnisku, które jest punktem przesiadkowym dla wielu dalekich podróży, ale jest też ciekawe samo w sobie i jako punkt wypadowy do winnic nad Renem, kurortów typu Wiesbaden i zamków np. w Heidelbergu czy Burg Rheinstein. Całkiem dobrze ma tu się typowa niemiecka kuchnia, rzeka zachęca do spacerów, jest sporo muzeów, targów z lokalnym jedzeniem i urokliwych uliczek. Przy okazji może uda nam się ubić jakiś interes w jednym z wielu wieżowców nad Menem.
Co jeść we Frankfurcie, jeśli będziesz mieć tu międzylądowanie, spotkanie biznesowe czy przyjedziesz zwiedzać miasto?
Niemcy kojarzą nam się kiełbaskami, preclami, piwem i sznyclem. Typowe lokalne smaki Frankfurtu to jednak zielony sos ze świeżych ziół, ręcznie robiony ser podawany z kminkiem i cebulką (handkäse mit music), oraz mocne wino jabłkowe. Jest też bardzo dużo lokalnego wina, które rośnie dosłownie rzut kamieniem od miasta. Głównie są to reslingi, ale jest też czerwony spätburgunder. W kuchni rządzi sezonowość, kiedy jest sezon na szparagi, to je się szparagi.
Zielony sos (Grüne Soße) robi się z natki pietruszki, szczypiorku, szczawiu, rzeżuchy, oraz ciężej u nas dostępnego ogórecznika i trybuli. Zobacz przepis tutaj. Można zebrać je z własnego ogródka, ale prawie wszędzie we Frankfurcie są zestawy gotowych ziół. Można kupić też słoiczek z posiekanymi już ziołami albo gotowy już sos, jeśli akurat nie jest sezon. Do tego idzie śmietana, jogurt lub majonez. Do czego podaje się taki zdrowy wiosenny sos? Do absolutnie wszystkiego. Dostaniemy go nawet do sznycla czy sztuki mięsa, ale tradycyjne połączenie to albo wegetariańska wersja z jajkiem i pieczonymi ziemniakami, albo z mięsem zamiast jajek. Gdzie można spróbować takiego przysmaku? Absolutnie w każdej tradycyjnej knajpie a jest ich w mieście bardzo wiele, bo mieszkańcy naprawdę się tam stołują. Nazywa się je cydrowymi restauracjami, bo większość biesiadników zamawia do posiłku spritza z tradycyjnego wina jabłkowego, ale oczywiście piwa i wina też tam nie zabraknie. Najwięcej jest ich w dzielnicy Sachsenhausen i tutaj najlepiej się wybrać na taki obiad.
Tu znajdziecie pełną listę tradycyjnych restauracji we Frankfurcie, bo większość wygląda dość podobnie, więc spokojnie możemy wybrać coś najbliżej siebie. Jeśli byliście kiedyś w Kompanii Piwowarskiej, to poczujecie się jak w domu. Jest sporo miejsc do wyboru w ogródku, na zadaszonym dziedzińcu i w środku, więc to opcja na każdą pogodę. Ceny są przystępne, a porcje syte. Stoły są duże, więc można przyjść i samemu i w dużej grupie. Zwykle można poprosić o menu po angielsku, ale nie zawsze można zapłacić kartą, więc miejcie gotówkę. Na dziedzińcu zwykle rośnie drzewo. To tak typowe, że jedno z miejsc, które nie miało drzewka, zrobiło sobie je z plastiku. W wielu miejscach są jeszcze kelnerzy starej daty, którzy są duszą lokalu. W menu jest typowa kuchnia frankfurcka (oczywiście z nieodłącznym zielonym sosem i kminkowym serem), dania ogólnoniemieckie jak kiełbaski, szpecle, strudel czy sznycel. Miejscowi zamawiają dania sezonowe np. szparagi i oczywiście wino jabłkowe w dużych tradycyjnych dzbanach zwanych bemblami. Taki szaro-niebieski bembel można sobie kupić jako pamiątkę.
Moja ulubiona tradycyjna knajpa frankfurcka znajduje się w małym zaułku przy ulicy Große Rittergasse:
Daheim im Lorsbacher Thal – czyli Dom w Dolinie Lorsbach
Große Rittergasse 49, Stare Sachsenhausen, otwarta oprócz poniedziałków od 17:00 do północy.
Jeśli zgłodniejecie wcześniej to w tej samej dzielnicy jest:
Apfelwein Wagner – czyli Winiarnia (jabłkowa) u Wagnera
Schweizer Straße 71, Sachsenhausen, codziennie od 11:00 do północy.
Jeśli już koniecznie musicie coś zjeść w okolicach starówki, czego nie polecam, to jedynym sensownym miejscem (jeśli nie chcecie trafić do knajpy włoskiej, albo w stylu bawarskim, gdzie kelnerki będą cygankami rumuńskimi) jest:
Schwarzer Stern – czyli Czarna Gwiazda, Römerberg 6, Stare Miasto, od 11:30 do północy
Jest tam wspaniały pan kelner rodem z “Zaklętych rewirów”, ale jedzenie jest ciężkawe i nieco droższe niż w tradycyjnych szynkach.
Jeśli nie po drodze Wam na południe miasta, to polecam okolice Berger Straße, gdzie też jest wiele klimatycznych miejsc np.
Solzer – czyli u Solzera, Berger Straße 260, Bornheim, otwarte od 16:00 do północy (w niedziele od 12:30)
W ogóle polecam, żeby wybrać się w okolice dzielnicy Bornheim. Jest tam sporo fajnych kawiarni np. stara Café Wacker (Berger Str. 185). Wacker to też miejsowa palarnia kawy, która zaopatruje inne dobre kawiarnie, więc na pewno traficie gdzieś na kawę w typowej filiżance z logiem Café Wacker.
Moje ulubione danie, to rodzaj wielkiej pyzy nadziewanej mięsem (Kartoffelklöße), którą u Solzera podają z kapuchą, nadziewają wątróbką i polewają ciemnym sosem pieczeniowym na bazie boczku. W innych miejscach nazywa się to często nesterhebbes.
Nie wiem czy dacie radę zjeść to z przystawką np. serkiem handkäse, ale na pewno dobrze pasuje do niej wino jabłkowe. Nie zapomnijcie tylko, że jest mocniejsze niż nasz cydr i szybko uderza do głowy.
zrobiło się pysznie i apetycznie,
jeśli będę miała okazję tam być z pewnością skorzystam z tego przewodnika
Nigdy nie byłam we Frankfurcie i szczerze mówiąc nawet nie planowałam być 😉 Ale wygląda tak smakowicie, że chyba się skuszę!
Kiedys muszę w końcu wiecej Niemiec pozwiedzać 😉 Niby sąsiedzi, a ja tak niewiele widziałam 🙁
We Franku jest duże lotnisko tranzytowe, więc najlepiej przy okazji jakiejś egzotycznej podróży
Nie byłam co prawda we Frankfurcie nad Menem, za to w Berlinie. Kto wie, może kiedyś się tam wybiorę.
Naprawdę bardzo przydatne informacje 🙂 Szkoda tylko, że do tego Frankfurtu mam dalej niż do tego drugiego hihi 🙂
Na szczęście są tanie loty nad Men