Jednym z moich marzeń jest Oktoberfest w Monachium.
W tym roku raczej się nie uda bo jadę do Kopenhagi jutro, ale za to zrobiłam sobie dziś sobie piwne święto w Drugie Dno na Nowogrodzkiej.
W końcu w październiku piwo musi być!
Ostatnio najlepiej pije mi się z Aśką z krolestwogarow.pl, więc oczywiście wybrałysmy się we dwie. To dość zabawne, bo Królestwo to blog o tradycyjnej kuchni polskiej – takiej jak XX-leciu, ale jeśli jemy coś razem to zwykle są to hamburgery, lody z guacamole i tabasco oraz inne nie bardzo tradycyjne dania. Mam też inną koleżankę, która ma bloga o zdrowym trybie życia i sporcie, z którą najczęściej zasiadamy nad bynajmniej nie zdrowymi rzeczami, więc w sumie ma to sens. Mój blog też był kiedyś mniej alko, ale cóż… Życie!
Piwo z piwem
Drugie Dno to przede wszystkim multitap, więc pierwsze skrzypce gra tu piwo.
Suprise, suprise. Thank you Captain Obvious.
Piwa zmieniając się cyklicznie, więc za każdym razem możemy spróbować czegoś nowego i bez sensu opisywać dokłądnie, co wybrałam.
Osobiście jestem fanką browaru Hopium spod Żyrardowa oraz IPA i APA typu New England Pale z broVca w Siematyczach, więc miałam z czego wybierać. Moja koleżanka piła pszeniczne oraz trochę wynalazków.
Drugie Dno ma bowiem ofertę drinków piwnych idących smakiem w stronę zimnego grzanego piwa (przykład na zdjęciu na górze). Myślę że bliżej świąt będą jak znalazł. Na pewno są lepsze niż ich nie-piwne drinki, ale w sumie jak ktoś zamawia Mohito w multitapie, to sam jest sobie winny.
Jeśli nie jesteście aż tak crazy, to znajdziecie tu piwa z macierzystego browaru Drugie Dno oraz nowości zagraniczne i z polskich browarów typu Pinta, Podgórz czy Browar Stu Mostów.
Ponieważ nie ma stałej karty piw, to nikt nie będzie się dziwił, że nie wiemy co chcemy. Ja nigdy nie wiem, nawet jak karta jest stała. Barmani opowiedzą nam o każdym piwie i dadzą go trochę na spróbowanie. Zwłaszcza, że jest też kilka nietypowych smaków np. piwo o smaku mango, więc warto się dokładnie przyjrzeć tablicy nad barem.
Menu jedzeniowe jest już wydrukowane, więc nie trzeba szukać go po ścianach, chociaż w pubie jest dość ładnie a stara cegła na ścianie i duże okna wprowadzają fajny klimat.
Piwo z jedzeniem
Jak mówi niemiecka myśl dietetyczna, która stara się rozwiązać zagadkę, dlaczego od alkoholu tyjemy, skoro jest taki zdrowy:
3 piwa = kotlet.
Chyba nie tylko ja robię się głodna po piwie, bo całe menu jest podporządkowane temu trunkowi. Musi być solidnie i syto, żeby zrobić sobie dobry podkład. Jest oczywiście wersja vege, ale 3 piwa = sznycel a nie 3 piwa = vege sałatka, więc idziemy w mięso.
DD Nowogrodzka specjalizuje się w burgerach i pampuchach, czyli bao burgerach.
Zamawiamy więc Burger Mango (z 200 g wołowiny, dużą ilością pomidora i lekko pikantną salsą z mango, kolendry i chili) i BBQ Burgera (z wołowiną, grillowanym boczkiem, serem i krążkami cebulowymi).
Przychodzą ze sztućcami, bo są nieco zbyt duże, żeby złapać je w łapkę i zjeść jak kanapkę.
Atutem tutejszej kuchni jest mięso – nie jest za bardzo zjarane. Doprawiono je w takim stopniu solą i pieprzem, żeby można było poczuć smak mięsa. Wersja z mango miała super salsę a BBQ był bardziej na bogato z chrupiącym boczkiem i serem. Początkowo myślałam, że kawałki cebuli w BBQ są za duże, ale potem doczytałam w menu że ta wersja jest z krążkami cebulowymi, więc w sumie jakie by miały być.
Aśka uznała, że bułki w hambuksach mogłyby być lepsze, ale ona sama piecze bułki, które podaje rodzinie. Ja ostatnio widziałam ciepłą domową bułkę jak mi były mąż zrobił (czyli nie że jakoś ostatnio), więc nie mam zbyt wygórowanych gluteno-oczekiwań.
Po burgerach jesteśmy pełne, ale nie jesteśmy tu dla przyjemności, więc zamawiamy jeszcze quesadillę z wołowiną w porterze, serem i salsą. Jak food pairing z piwem to przecież piwo musi być i w jedzeniu. Ta wołowina to bardzo dobra decyzja. W menu występuje też w burgerze i z nachosami, więc następnym razem będę się musiała zainteresować bliżej tym tematem,
Na deser już nie mamy miejsca, ale jak byłam tu poprzednio, jadłam całkiem dobre brownie z orzechami.
Deser w karcie jest tylko jeden, ale znowu 3 piwa = kotlet a nie szarlotka. Z tego co pamiętam mogę też polecić deskę imprezową ze skrzydełkami, kaczką i boczkiem confit, quesadillą i warzywami.
Tak jak pisałam to moja druga wizyta w tym miejscu – ostatnio byłam tam tak z rok temu i miejsce trzyma poziom. Chyba nie byłam bardzo trzeźwa wtedy, bo jedyne zdjęcie jakie mam w telefonie z tamtego wypadu wygląda tak:
Nie jestem bogiem fotografii kulinarnej, ale na ogół idzie mi znacznie lepiej 😉 Mieszkam bardzo blisko Drugie Dno Tarczyńska, które specjalizuje się w pizzy, więc postaram się wybrać też tam porównać – daleko nie mam.
Wspólne wyjście to często najlepszy prezent. Pamiętaj o tym i podaruj bliskim voucher do restauracji.
DRUGIE DNO
ul.Nowogrodzka 4 ,Warszawa
czynne od 15:00 do nocy
Strona internetowa
Jest też wersja z pizzą na Tarczyńskiej na Ochocie.