Blue Cactus – recenzja restauracji

Blue Cactus – recenzja restauracji

Jedną z najbardziej niedocenionych kuchni świata w Warszawie jest amerykańska Tex Mex. Paradoksalnie jest to jedna z najstarszych kuchni jakie można było tu zjeść i dość dopasowana do polskich gustów, gdzie ceni się grillowane mięso. Matecznikiem tych smaków jest Blue Cactus, restauracja na Mokotowie, która istnieje już od 20 lat. Do tej pory znałam to miejsce głównie z hucznych imprez firmowych w Iguanie, więc po raz pierwszy zobaczyłam je z perspektywy stolika. Ta perspektywa też jest dość wesoła, bo Cactus słynie ze swoich margarit – klasycznej z triple sec i sokiem z limonki oraz truskawkowej, a na początek dostaje się kieliszek domowej nalewki pomarańczowej (i karafkę wody). W weekendy jest też muzyka na żywo wieczorem i pełna sala, więc tym weselej. Bardziej rodzinnie jest w weekendy w ciągu dnia, kiedy są animacje dla dzieci.

blue cactus

 

Co jadłam dobrego w Blue Cactusie?

Ostatnio nawróciłam się na przystawki. Zawsze uważałam je za przeszkadzajki, które sprawiają, że nie dajemy potem rady z daniem głównym. Teraz zaczęłam je kochać, bo są różnorodne i często dają możliwość spróbowania kilku różnych dań. A kto powiedział, że trzeba potem zjeść wszystko do ostatniego okruszka? Zaczęłam więc od Cactus Combo Plate, bo to zestaw najlepszych przystawek. Dostajemy w nim bardzo pikantne skrzydełka,
pierożki z ciasta filo, taquitos, panierowaną papryczkę habanero (ogień, tylko dla fanów pikantnych smaków), quesadillę, czyli tortillę z serem oraz pieczone ziemniaki z serem. Całość jest ciężka od sera, smażona i pikantna. Ale przecież nie przyszłam do amerykańskiej knajpy, żeby schudnąć!. Najbardziej smakowało mi taquito czyli rulonik z pieczonej tortilli z musem z kurczaka w środku – będę musiała zrobić je w domu. W zestawie są też sosy i warzywo (słupki marchewki i selera do maczania w dipach).

blue cactus

Nie mogłam odpuścić sobie czegoś z klasyki Tex Mex. Nie było łatwo wybrać, ale zdecydowałam się na fajitas, czyli smażone paski mięsa i papryki udekorowane marynowanymi krewetkami i podawane z guacamole, salsą i śmietaną. Guacamole jest całkiem dobre, ale jeszcze lepsza jest podawana na ciepło salsa serowa. Musiałam też koniecznie spróbować czegoś z sezonowego, letniego menu. W ruch poszły grillowane krewetki marynowane w pomarańczach i zawijane w boczku z pikantną salsą mango. Po krewetkach zarówno tych z fajity jak i pomarańczowych widać, że w Blue Cactusie grilluje się na prawdziwym amerykańskim grillu na dużym ogniu i w dymie drzew liściastych. Mięsko jest więc naprawdę dobrze opieczone i aromatyczne. Nikt nie powiedział. że kuchnia amerykańska jest najbardziej zdrowa na świecie, ale ponieważ nie ma dla mnie lata bez grillowania, to kiedy siedzi się w ogródku ciepłym wieczorem, to nie ma lepszego jedzenia. Podobnie mocno przyrumieniony jest kurczak w pysznym gęstym sosie cytrynowym. Co ciekawe takiego kurczaka można było zjeść tu także 20 lat temu i jest tak dobry (zwłaszcza sos), że chyba jeszcze trochę zostanie.
Specjalnością zakładu jeśli chodzi o desery jest tarta z dużą ilością orzechów pekan i lodami waniliowymi. Orzechy dają radę, chociaż trudno powiedzieć z czego składa się nadzienie tej tarty.

blue cactus

Nie było ciężko mnie kupić, bo lubię lokale gdzie jest dużo miejsc, gwar, grillowanie, solidne porcje i gdzie raczej nie wychodzi się zbyt trzeźwym. Plusem dla mnie są też sezonowe pozycje w menu. Dania mają dobry stosunek ceny do wielkości. Jest też sporo potraw, które możemy zamówić, jeśli chcemy zaszaleć np. ogromna margarita czy piekielnie ostre panierowane papryczki. Raczej nie dałabym rady stołować się tu codziennie, ale to dobry adres na cheat meal.

blue cactus

Blue Cactus Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Blue Cactus
www.bluecactus.pl
Zajączkowska 11 (Mokotów blisko Spacerowej)
otwarte od 12:00



4 thoughts on “Blue Cactus – recenzja restauracji”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *