Przyprawą, którą zawsze mam w domu i używam prawie do wszystkiego jest sos sojowy. Nigdy nie zastanawiałam się bliżej nad tym składnikiem, dopóki nie wzięłam udziału w warsztatach marki Kikkoman.
Pod okiem Tomasza Jakubiaka można było spróbować zupełnie nowego cytrusowego sosu sojowy Ponzu i wziąć udział w zawodach. Każda ekipa dostała dokładnie ten sam zestaw składników i musiała wyczarować z niego jakieś pyszne danie.
Bardzo lubię takie zawody dziennikarzy i blogerów, bo po pierwsze każdy w nich wygrywa, a po drugie, z dokładnie z tych samych składników można wyczarować kompletnie różne dania. Ktoś przygotowuje z nich sałatkę, inna grupa stir-fry a jeszcze inna danie główne. Po takich warsztatach dostaje się też zwykle zestaw przepisów do wypróbowania.
Czego dowiedziałam się o sosie sojowym?
Dobry sos sojowy powinien być produkowany wyłącznie z ziaren soi, pszenicy, soli i wody. Dlatego raczej nie wrócę już do sosu, którego używałam do tej pory, który miał też barwnik i różne E. Będę też wybierać raczej sos ciemny niż jasny, bo ma bardziej intensywny smak i kolor, ale teraz wiem też, że jest dużo więcej rodzajów np. bezglutenowy temari czy cytrusowy. Sama używam sosu sojowego jako zdrowszego zamiennika soli, więc nie była to dla mnie aż taka niespodzianka. Sos sojowy zawiera też oczywiście sól, ale jest też źródłem witamin i minerałów a dzięki bogatszemu smakowi możemy dodać go mniej.
Do czego możemy dodać sosu sojowego?
To doskonała gotowa przyprawa lub składnik sosu do sałatek, dań z warzyw, ryb (i nie mam na myśli tylko sushi) czy grillowanego mięsa. I nie tylko w daniach kuchni azjatyckiej. Pysznie podkreśla też desery z czekoladą, sosy i makarony.
Ciekawa była też historia sosu sojowego, który powstał jako pyszny sposób konserwowania żywności. Rodziny, które później utworzyły firmę Kikkoman produkowały ten sos już w XVII wieku. Do kuchni w Europie dotarł niewiele później – importowali go już kupcy holenderscy w XVII a po II wojnie światowej stał się już całkiem powszechny.
Na warsztatach gotowaliśmy dania z polędwiczką, ale mnie najbardziej posmakował przepis na dip mango, który dostałam w informacjach prasowych. To ostatnio mój ulubiony dip do wszystkiego. Oryginalny przepis jest z nowym sosem cytrusowo-sojowym Ponzu, ale można dodać też zwykły sos i łyżkę sosu z cytryny.
Przepis na dip z mango i sosu sojowego Ponzu z frytkami
Składniki:
3 bataty lub 5 ziemniaków
2 łyżki oleju
ulubione przyprawy: u mnie po dużej szczypcie soli, pieprzu i papryki
100 g mango (z puszki lub świeżego) – ilość po odsączeniu
60 ml sosu sojowego – u mnie Ponzu Kikkoman
świeżo zmielony pieprz
Jak przygotować frytki z dipem z mango i sosu sojowego
Ziemniaki lub bataty pokroić w słupki i przełożyć do miski z olejem i przyprawami. Dokładnie wymieszać, żeby dokładnie się obtoczyły w oleju i piec ok 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. W tym czasie zmiksować mango z sosem sojowym i pieprzem. Kiedy frytki się zarumienią wystarczy podać je z dipem z mango.