Pijane misie

Pijane misie

Uwielbiam banalnie proste przepisy. Chleb z pomidorem i cebulą dużo bardziej mi smakuje niż pieczone godzinami mięsa nadziewane niewiadomo czym. Przecież mało kto jest profesjonalnym kucharzem i ma tyle wolnego czasu. Moją ulubioną przegryzką koktajową są pijane misie. Przepis jest pretty much self explanatory. Zalewa się misie typu haribo białym winem lub innym alkoholem, który nie ma zbyt wyrazistego koloru (czerwone się raczej nie nada), misie dwukrotnie pęcznieją, stają się mięciutkie i wesołe. Pierwszy raz widziałam ten patent na degustacji wina na Węgrzech. Rozwiązuje to problem, który mam ja i pewnie kilka innych osób, które wolą czerwone, że mam trochę białego wina na dnie butelki, która stoi w lodówce od miesiąca, albo jestem na degustacji wina o 9:00 rano w środę i muszę potem iść (trzeźwa) do pracy a szkoda mi marnować żywność (która kosztuje 200 zł za butelkę i jest specjalnie sprowadzana z zagranicy).

 

Składniki:

torebka żelków typu misie Haribo

białe wino

Pijane misie w winie

Jak przygotować pijane misie?

Żelki zalewamy winem tak, żeby wino przykryło żelki z 2-3 centymetrowym zapasem. Pamiętamy, że żelki urosną dwukrotnie, więc pojemnik nie może być zbyt mały. Odstawiamy na 2 dni do lodówki. Takie misie spokojnie można przechowywać dłużej, ale i tak raczej znikają od razu.

Wino to poezja w butelkach –Robert Luis Stevenson

 


Related Posts

Pizzoccheri, czyli co pysznego zrobić z bigosem

Pizzoccheri, czyli co pysznego zrobić z bigosem

Nadmiar bigosu czy kapusty wigilijnej, który został po świętach to zdecydowanie problem pierwszego świata, ale skala na jaką marnuje się żywność w czasie świąt to już nie jest tak zabawny temat. Po prostu przygotowujemy 12 potraw, które nie mieszczą się w lodówce, a potem jest jeszcze pierwszy i drugi dzień świętowania (zwykle poza domem) i nagle po kilku dniach te świąteczne potrawy są już […]

Raviolo z surowym żółtkiem, kaszą i twarogiem – pierogi zero waste

Raviolo z surowym żółtkiem, kaszą i twarogiem – pierogi zero waste

Zawsze byłam psychofanem raviolo z restauracji Mąka i woda. To taki wielki pieróg z twarożkiem i surowym żółtkiem, które wycieka, gdy nakłuwamy ciasto widelcem. W wielu książkach kucharskich zaczynając od “Retrowarzywa” do niedawno wydanej “Italii do Zjedzenia” (tu recenzja)  jest przepis na to danie. Do tej pory nie szło mi jednak robienie tego przysmaku w domu, bo zniechęciło mnie zagniatanie ciasta na pierogi, robienie nadzienia […]



2 thoughts on “Pijane misie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *