Ottolenghi. Prosto – recenzja książki

Ottolenghi. Prosto – recenzja książki

Macie już własny egzemplarz „Ottolenghi. Prosto”?

Ostatnio dużo się zastanawiam na tym, co to znaczy gotować “prosto”. Czy chodzi o łatwy styl gotowania, który nie wymaga jakiś specjalnych umiejętności i sprzętów kuchennych? Przepisy typu wymieszaj wszystko w misce (lub w kilku miskach). Czy prosto to znaczy dla leniwych i nie pracochłonne czy że przyrządzisz je ekspresowo, jeśli właśnie wróciło się z pracy i umiera z głodu? Bo jest przecież też sporo przepisów, które robią się praktycznie same, ale wymagają dużo czasu.

Czas to też robienie zakupów, więc dobrze, żeby przepis zawierał maksymalnie 10 łatwych do zdobycia składników, które można kupić wcześniej i mieć w spiżarni (typu makaron i kupna harrisa), a nie całej strony produktów jak typowy przepis Ottolenghiego z chili urfa i różaną harissą.

Kiedy zapraszamy, gości proste danie to też takie, które można przygotować wcześniej i tylko podgrzać czy podać, żeby nie stresować się, gdy juz mamy gości. Wtedy możemy przymknąć oko na to, że deser składa się z sernika, pracochłonnej kruszonki z orzechów i duszonych wiśni, bo podanie go zajmuje chwilkę a przygotowanie można podzielić na etapy i każdego dnia zrobić jedną rzecz.

Bardzo przewrotnie brzmi też “łatwiejsze, niż się wydaje”, bo Yotam Ottolenghi ogólnie nie kojarzy się z prostymi przepisami z kilku składników. Za to kojarzy się obfitością, bogactwem smaków, świeżością i niespotykanymi połączeniami smaków, więc na pewno warto spróbować, bo nawet jeśli nie będzie prosto, to będzie pysznie, w miarę zdrowo i na pewno nauczymy się czegoś nowego.

Przeglądem wszystkich tych rodzajów dań było spotkanie klubu kolacyjnego Czytaj, gotuj i jedz poświęcone testowaniu przepisów z najnowszej książki Ottolengiego wydanej nakładem wydawnictwa Filo.

Ottolenghi. Prosto

MENU:

Chilli z rybą i tahini
Pappardelle z harissą, czarnymi oliwkami i kaparami
Chlebek buraczany z kminkiem i kozim twarogiem
Frittata z cukinią
Sałatka z kalafiorem, pestkami granatu i pistacjami
Sałatka z makaronu ryżowego z ogórkiem i makiem
Sernik na zimno z wiśniami i słoną kruszonką (podawany w filiżankach)

Ottolenghi. Prosto

Jak wyszły przepisy z Ottolenghi. Prosto?

Nasza uczta zaczęła się od halibuta w sosie pomidorowym z tahini.
W polskich warunkach była to oczywiście ryba mrożona, której ilość zmniejsza się przy rozmrożeniu. Gospodyni spotkania, która przygotowywałą właśnie to danie, zwróciła uwagę, że przepis zakładał gotowanie ryby w garnku zamiast dużo prostszego w przygotowaniu i przy podaniu gościom pieczenia w piekarniku. Były też zastrzeżenia do rozwadniania tahini wodą przez co sezamowa tahina była mało wyrazista w smaku. Jak dla mnie sos chili mógłby być też pikantniejszy.

Drugi z testowanych przez Czytaj, gotuj i jedz przepisów to makaron z harissą, czarnymi oliwkami i kaparami. Danie pomimo, że zrobione z własnoręcznie zrobionej harissy (a nie kupnej różanej), okazało się bardzo… proste. Jedyną uwagą gotującego danie, była zła proporcja sosu do makaronu. Dokładniej zbyt mała ilość sosu na podaną w przepisie ilość makaronu.

Moim daniem była frittata z cukinią, parmezanem i ciabattą. To przykład popularnych teraz przepisów zero waste, które kończą się marnowaniem żywności, ale za to są pyszne. W oryginalnym przepisie powinniśmy kupić pół kilo bułek typu ciabatta (albo mieć tyle z poprzedniego dnia) i odciąć skórki, tak by została tylko miękka część, co powoduje, że zostaje bardzo mało chleba a nie bardzo ma sens, bo ciabatta ma miękką skórkę a pieczywo namacza się w mleku ze śmietaną i jajkiem.

Wprawdzie w przepisie jest sugestia co można zrobić z prawie połową pieczywa, które się marnuje, kiedy odcinamy skórkę, ale wydaje mi się dość wydumane. Na drugi raz nie odcinałabym żadnych skórek, bo ciabatta po namoczeniu i tak jest miękka.
Przygotowując frittatę użyłam nieco więcej sera niż w przepisie, bo nie ma czegoś takiego jak za mało sera. W przepisie kumin przetłumaczony został jako kmin. Myślę, że osoby nie gotujące mogłyby się łatwo pomylić i sięgnąć po kminek zamiast kminu rzymskiego.

Absolutnym przebojem wieczoru była sałatka z pieczonym kalafiorem, pestkami granatu i pistacjami. Przepyszna i prosta. Jeśli będziecie coś testować z tej książki, to koniecznie pieczonego kalafiora w sałatce.

Całkiem dobra była też azjatycka sałatka z makaronu ryżowego z zielonym jabłkiem, ogórkiem i makiem. Mak w surówkach to dla mnie odkrycie, przecież w czasie świąt każdy ma go w swojej kuchni, więc dlaczego nie używamy go częściej?

Smak nie jest bardzo wyczuwalny, ale za to mak to świetna dekoracja, która nadaje też strukturę sałatce. Podobnie jak pieczonego kalafiora z poprzedniego przepisu? Jedyna uwaga, żeby ryżowy makaron dodać przed samym podaniem, bo szybko traci jędrność.

Chlebek buraczany z kminkiem i kozim twarogiem to kolejny bardzo prosty i treściwy
przepis. Wystarczy posmarować go masłem lub pastą typu hummus, ale jest też pyszny sam.

Na deser był przepyszny sernik na zimno z wiśniami i słoną kruszonką. Przepis łatwy, ale też pracochłonny – zwłaszcza kruszonka, która wymagała obierania orzechów i sos wiśniowy, który trzeba zredukować, co zajęło więcej czasu niż zakładano w przepisie. Być może wynika to ze zbyt małej ilości cukru.

Ottolenghi. Prosto

Podsumowując:

Warto mieć “Prosto” na swojej półce i na pewno coś z niej ugotujemy, bo to bardzi inspirująca lektura. Problem mógłby być nawet odwrotny. Trudno jest wybrać danie, na które nie miałoby się ochoty.
Kolacja z Ottolenghim była pyszna!

Różnorodność smaków, fajne pomysły na zestawienie smaków i podróż dookoła świata gwarantowana.
Przepisy mają dokładny opis jakich składników potrzeba a instrukcje są zrozumiałe.
Przepisom towarzyszą piktogramy pokazujące, jaki rodzaj prostego dania mamy (szybkie, dla leniwych itp). Obrazki te są nieco mylące.
Bardziej praktyczny byłby zwykły czas podany w minutach. Kiedy dziś rano przygotowywałam pizzę z anchois oznaczoną symbolem zegara, byłam zła na siebie, że tak długo mi to zajęło. Dopóki nie sprawdziłam, że zegar nie oznacza że będzie szybko, tylko że ciasto można sobie przygotować wcześniej.
Przydałby się też lepszy indeks, bo potrawy można wyszukiwać tylko po najważniejszym składniku, czyli np. makaron z krewetkami będzie można znaleźć pod hasłem “krewetki”, ale nie pod “makaron”,

Ostatnią uwagą są małe nieścisłości w tłumaczeniu np. kumin występuje jako ziarna kminu a plasterki jabłka to 2 milimetrowe cząstki.

Pomimo tego całość jak najbardzije warta jest polecenia.

Moim ulubionym przepisem jest łosoś Bridget Jones. To żartobliwe nawiązanie do dania wg. wymyślonego przez scenarzystów 3. częsci filmu przepisu Ottolenghiego, które Jack podał Bridget na ich drugiej randce. Ottolenghi nie pozostał dłużny i naprawdę wymyślił danie na taką rybę (z rodzynkami, piniolami i zieleniną).

Ottolenghi. Prosto

Co bym jeszcze ugotowała z Ottolenghi. Prosto?

Na zdjęciu wyżej widać confitowane pomidorki z czosnkiem, które Ottolenghi zapieka z ryżem. Pychotka!

Dobrze wyglądają jajka z porem i zatarem, sałatka z awokado i ogórka, ciasto kukurydziane
chłodnik ogórkowy z ryżem z kalafiora, pieczone pomidorki z jogurtem, zupa z soczewicy, botwinka ze szpinakiem i pomidorami, okra i sałatka z wodorostów.

Bardzo ciekawe są też wariacje na temat zapiekanki pasterkiej z tahini, fasolą lub kukurydzą zamiast warstwy ziemniaków na górze.
A na deser? Koniecznie muszę zrobić blok czekoladowy Ottolenghiego.

Ottolenghi. Prosto
Autor: Yotam Ottolenghi
Wydawnictwo Filo
Data premiery: 2018
Liczba stron: 320
Okładka: twarda

 

Tekst ukazał się po raz pierwszy na blogu klubu kolacyjnego Czytaj, gotuj i jedz.


Related Posts

Zwyczajny.pl – recenzja

Zwyczajny.pl – recenzja

Zwyczajny.pl to strona, gdzie możemy umówić się na wspólne posiłki z nieznanymi osobami, które też mieszkają w Warszawie.   Jestem wielką fanką klubów kolacyjnych i wspólnych obiadów. To takie posiłki w połowie drogi pomiędzy restauracją, a spotkaniem ze znajomymi. Idziemy do kogoś do domu, żeby zjeść coś pysznego, ale też poznać nowych ludzi (w tym gospodarza). W tej chwili najłatwiej jest […]

Tapas fiesta i hiszpańskie wina

Tapas fiesta i hiszpańskie wina

W 2019 miałam postanowienie, żeby wstąpić do jakiegoś klubu towarzyskiego najlepiej, żeby był to klub kolacyjny i w ten weekend byłam aż na dwóch! Pierwszy to Czytaj, gotuj i jedz, który testuje książki kucharskie i przepisy z nich a drugim była Tapas Fiesta, czyli hiszpańska odsłona Blogerskiego Klubu Degustacyjnego o hiszpańskich winach. W czasie spotkania winno-kulinarnego mogłam poznać wina hiszpańskie od Anecoop Bodegas, […]



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *