Ostatnio dużo myślę o moim blogowaniu. Wprowadzam małe zmiany i zaczynam bardziej planować, o czym chcę pisać. Przez to trochę mniej piszę. Blogowanie zaczęłam na pełnym spontanie. Pomimo tego, że zawodowo zajmuję się marketingiem internetowym, to po godzinach nie chce mi się prowadzić blogowego Facebooka czy cyzelować kodu strony, żeby lepiej działała w SEO. Po prostu lubię pisać. Wrzucam przepisy z warsztatów czy z obiadów w moim domu, recenzje książek, które uważam za wartościowe i zdjęcia z wypadów do restauracji. Blog motywuje mnie, żeby jeść bardziej sezonowo, lepiej spędzać wolny czas, mieć lepsze życie i być bliżej natury. Jednak nie ze wszystkiego jestem zadowolona w moim blogowaniu.
Kiedy robimy coś od jakiegoś czasu i wkładamy w to dużo serca trudno być obiektywnym. Łatwo jest się zniechęcić, albo robić więcej tych rzeczy, które nie działają. Poza tym osiągnęłam już cele, które sobie założyłam zakładając bloga, a nie miałam nic następnego na tapecie (poza tym, żeby wrzucać coś w miarę regularnie).
W takich sytuacjach przydaje się chwila zastanowienia i możliwość skonsultowania się z kimś. Oczywiście nikt nam nie powie, o czym mamy pisać i o czym ma być nasz blog, ani nie wyznaczy za nas celów. Nawet byśmy tego nie chcieli, ale sami też się do tego raczej nie zbierzemy. W takich chwilach przydaje się coaching, żeby ruszyć z miejsca.
Czy są w ogóle jakieś usługi typu coaching czy konsultacje dla blogerów?
Blogerzy raczej nie słyną z tego, że mają zbyt dużo pieniędzy do wydania na bloga. Raczej woleliby na nim zarabiać 😉 Mają często też większe potrzeby, niż niektóre firmy, bo muszą mieć sprawnie działającą stronę i kanały socialowe, dbać o estetykę, networkingować, wyróżniać się z tłumu i prowadzić działania promocyjne. Czy więc czy są jakieś porady na rynku skierowane dla blogerów?
Okazuje się, że jest ich całkiem sporo. Możemy zapisać się na kurs prowadzenia bloga, pójść do szkoły policealnej, która kształci w kierunku bloger/vloger, mieć konsultacje z budowania blogowej marki lub zamawiać grafikę czy wizytówki u kogoś, kto zna się na tym lepiej. Możemy czytać książki np. o zarabianiu na blogu, grafice, fotografowaniu dla blogerów czy o marketingu internetowym, których sporo ma np. wydawnictwo Helion. Moja podręczna biblioteczka wygląda tak:
Możemy walczyć z prokrastynacją i budować dobre nawyki. Możemy zdecydować się na różne audyty bloga np. audyt blogowo-marketingowy, żeby zobaczyć go z innej perspektywny i mieć listę poprawek do samodzielnego wdrożenia.Są też konsultacje dotyczące budowania zaangażowania. W sumie ciężko wybrać, zwłaszcza jeśli nie ma się takiego budżetu jak w korpo. Pomyślałam więc, że pójdę na kilka spotkań z coachem, żeby uporządkować sobie priorytety.
Zdecydowałam się spotkać z Martiną, bo jest nie tylko coachem, ale też blogerką. Odbyła samotną podróż dookoła świata, którą opisała na lovelajf.pl, wystąpiła na TEDx i bywa na tych samych konferencjach dla blogerów co ja. Poza tym mieszka blisko mnie, więc mogłyśmy się spotykać na Szczęśliwicach 😉
Jak wygląda taki coaching? Najbardziej podobało mi się to, że coach tylko zadaje pytania. Nic nam nie wciska i nie doradza. Odpowiedzi wychodzą od nas, bo to my mamy być później zadowoleni. W wyniku tych spotkań ma powstać plan, który my potem sami realizujemy.
Zaczynamy od sesji próbnej, która pomoże nam się poznać, dowiedzieć się jakimi metodami będziemy pracować i (co było najtrudniejszą dla mnie rzeczą) ustalimy jeden obszar do pracy. Przynajmniej ja mam wiele obszarów, gdzie chciałabym, żeby było lepiej. Na moim blogu był to brak atrakcyjnego celu do zrealizowania w najbliższym czasie, brak uporządkowanego planu działań, chęć poprawienia estetyki bloga np. jego kolorystyki, formatowania i jakości zdjęć, oraz kilka osobistych rzeczy związanych z blogowaniem (np. że odkąd mam tego bloga przytyłam 10 kilo 😉 ). Martina pokazała mi, że lepiej skupić się na jednej rzeczy, że warto mieć zaplanowane i przede wszystkim zapisane konkretne czynności do wykonania i konkretny plan. Kiedy jesteśmy zmotywowani udaje nam się więcej wcisnąć w nawet pozornie wypchany po brzegi dzień. Ponieważ zaczęłam się zajmować tymi blogowymi tematami, zaczęłam też zauważać pojawiające się okazje. Przykładowo kupiłam sobie Bloboxa, czyli boxa supskrybcyjnego dla blogerów, gdzie możemy wylosować różnego rodzaju konsultacje, książki czy porady. Po każdym spotkaniu z coachem ma się “pracę domową” do przemyślenia i zrobienia. Kiedy pojawiają się kolejne pytania, spotykamy się jeszcze raz.
Jaki jest teraz mój cel blogowy, który się wyłonił z tych spotkań?
Chciałabym wydać książkę kulinarną – nie mam jeszcze finalnego pomysłu, ale chciałabym, żeby była to książka z przepisami na zestawy do zabrania na działkę lub weekend za miastem. Taki zestaw składałby się z ciasta, które pieczemy sobie w piątek przed wyjazdem, prostej sałatki, którą robimy na miejscu z przywiezionych składników i czegoś zebranego z krzaczka na miejscu np. herbatki z pokrzywy czy nadziewanych smażonych kwiatów cukinii. Trzymajcie kciuki!
A namiary na Martinę tutaj.
Martina Zawadzka
